鳥山 明 Akira Toriyama [*]

Choć piątki, to zazwyczaj ulubione dni tygodnia, to wczoraj fani na całym świecie nie czuli ochoty do świętowania. Z samego rana świat obiegła informacja o śmierci Akiry Toriyamy, sprawiając, że w oczach wielu osób pojawiły się łzy. Bo choć niewielu mogło osobiście poznać Akirę Toriyamę, to jego dzieła wpłynęły na całe pokolenia. Dla mnie, jak i dla wielu innych osób, to właśnie pan Akira Toriyama otworzył drzwi do świata mangi i anime. Zresztą Toriyama-sama nie tylko zachęcił świat, aby spojrzał w kierunku japońskich produkcji, ale jednocześnie utorował drogę dla innych mangaków, inspirując ich i zachęcając do tworzenia. Nie będzie przesadą, jeśli powiemy, że gdyby nie Akira Toriyama, to współczesny świat mangi i anime na pewno nie doczekałby się wielu sławnych produkcji.

Japoński mangaka Akira Toriyama zmarł pierwszego marca 2024 roku z powodu ostrego krwiaka podtwardówkowego. O śmierci mangaki poinformowano jednak tydzień później, dopiero po tym, jak odbyły się uroczystości pogrzebowe. Choć wielu fanów zszokował fakt, że informacja ta została przekazana tak późno, to ja osobiście uważam, że była to prawdopodobnie najlepsza z możliwych decyzji. Akira Toriyama całe życie był osobą skrytą, nie ujawniającą o sobie zbyt wiele. Wierzę, że także jego ostatnia droga na tym świecie też właśnie taka miała być. Cicha i w gronie najbliższych.



Akira Toriyama pochodził z bardzo biednej rodziny i gdy był dzieckiem nie mógł pozwolić sobie na realizację marzeń. Tym bardziej, że z tego co czytałam, pieniędzy nie starczało często nawet na jedzenie. Zawsze jednak, gdy o czymś marzył, oddawał się rysowaniu. To zamiłowanie do rysowania go nie opuściło, a twórczość Walta Disneya i Osamu Tezuki stała się dla niego inspiracją. Akira Toriyama nigdy nie brał jednak pod uwagę tego, że może się stać sławny. Nawet gdy po raz pierwszy zgłaszał swoją mangę do konkursu organizowanego przez jeden z magazynów, nie podpisał się pseudonimem, jak czyniła to większość twórców. Był pewny, że nie ma ku temu żadnego powodu. Później, gdy jego dzieła stały się sławne, przyznawał, że używanie prawdziwego nazwiska było tym, czego najbardziej żałuje.

Choć Akira Toriyama się tego nie spodziewał, to jego dzieła szybko stały się popularne, a najbardziej rozpoznawalne z nich, sprawiło, że sam mangaka znalazł się w gronie tych najpopularniejszych. Jego twórczość zaś zyskała miano przełomowej. Akira Toriyama rysował przez całe swoje życie, tworząc wiele prac. Tą jednak, która przyniosła mu największą sławę, była seria „Dragon Ball”. Wierzę, że nawet jeśli nie oglądaliście tego anime, to na pewno o nim słyszeliście.

Dla mnie „Dragon Ball” to pierwsze anime jakie widziałam i jakie uwielbiałam. Pamiętam, jak razem z bratem siadałam przed telewizorem i z uśmiechem na ustach oglądałam przygody bohaterów. Pamiętam również, jak mój młodszy brat udawał ataki, a ja wcale nie byłam mu dłużna. W końcu w tamtym czasie wiele dzieciaków się tak bawiło. Pamiętam, jak śmieszył mnie mały Son Goku i jego małpi ogonek, jak bardzo lubiłam silną i niezależną Bulmę, która była tak inna od ratowanych przez facetów księżniczek Disneya. Zresztą nawet ostatnio zdarzyło mi się napisać zdanie „i uwielbiam, jak Bulma zrobiła z wrogiego wojownika swojego męża pantoflarza”. Może to trochę uproszczone, ale Bulma i Vegeta to była moja ulubiona para! Zresztą, nie tylko ich lubiłam w tej serii, ale wymienianie wszystkich i wszystkiego zajęłoby zbyt dużo czasu. No ale zboczony staruszek to właśnie w „Dragon Ball” śmieszył mnie po raz pierwszy w życiu. Bo ja już wtedy trochę to rozumiałam, w przeciwieństwie do mojego młodszego brata.

„Dragon Ball” to jednak nie tylko anime (i manga), które dla mnie są wyjątkowe. Nie chodzi też tylko o fanów na całym świecie. „Dragon Ball” to nie tylko dzieło, które uczyniło Akirę Toriyamę jednym z najsłynniejszych mangaków. „Dragon Ball” to dzieło, które wpłynęło na świat mangi i anime, jaki dziś znamy.

Może nie spotkaliście się z tym określeniem, ale w świecie mangi i anime istnieje określenie „Wielkiej Trójki”. Jest to miano przyznane trzem seriom, uwzględniające pewne kryteria. Obecnie mówi się także o nowoczesnej wielkiej trójce, ale o  tym może napiszę kiedy indziej. Tradycyjna Wielka Trójka to „Naruto”, „Bleach” i „One Piece”. Sądzę, że słyszeliście minimum o „Naruto” i „One Piece”. Moglibyście jednak zapytać, co ma z tym wszystkim wspólnego „Dragon Ball”. Co? Kolokwialnie mówiąc, „Dragon Ball” to ojciec wielkiej trójki. „Dragon Ball” przetarł szlaki i stał się inspiracją, do tworzenia kolejnych dzieł.



Czy twórczość Akiry Toriyamy wywarła rzeczywiście tak wielki wpływ na japońskie mangi? Sądzę, że choć można byłoby o tym pisać wiele, to najdobitniej powiedzą to słowa samych twórców mang, którzy oficjalnie wypowiedzieli się po śmierci Akiry Toriyamy.

Eiichiro Oda, twórca One Piece:

Objąłeś ster w czasach, gdy czytanie mangi uważano za głupią stratę czasu. Stworzyłeś erę, w której zarówno dorośli, jak i dzieci mogli czytać mangi i się nimi cieszyć. Pokazałeś mi, że manga może coś takiego osiągnąć. Sprawiłeś, że marzyłem o dotarciu do całego świata. Byłeś moim superbohaterem.

Twój wpływ nie ograniczał się tylko do branży mangowej. Dzieciństwo milionów twórców z różnych branż zakorzenione jest w emocjach związanych z czytaniem i oglądaniem „Dragon Balla”. Twoje istnienie było jak wielkie drzewo, którego gałęzie sięgają nieba. Im bliżej byliśmy twojej twórczości, tym bardziej zdawaliśmy sobie sprawę z jej znaczenia, dla mangaki naszego pokolenia. Chociaż było to przerażające, osoba stojąca za tym wszystkim była bardzo spokojna, a odkrycie tego bardzo mnie uszczęśliwiło. Skończyło się na tym, że kochaliśmy Cię za to, kim byłeś, a nie tylko za to, co zrobiłeś.

Chciałbym wyrazić mój najgłębszy szacunek i wdzięczność za tętniący życiem twórczy świat, który pozostawił po sobie Toriyama-sensei, i modlić się z głębi serca, aby spoczywał w pokoju. Mam nadzieję, że niebo będzie tak zachwycające, jak sobie je wyobrażałeś w swojej mandze.”

Masashi Kishimoto, twórca Naruto:

Szczerze mówiąc, nie wiem, co i jak napisać o czymś tak nagłym. Ale chciałbym wyrazić swoje myśli i uczucia wobec Toriyamy-sensei, o co chciałbym, żeby on sam pewnego dnia mnie o to zapytał. Kiedy dorastałem z „Dr. Slump” i „Dragon Ball” w szkole, posiadanie jego mangi pod ręką było zawsze czymś naturalnym i częścią mojego życia. Nawet gdy miałem złe doświadczenia, oglądanie „Dragon Ball” sprawiło, że o tym zapomniałem. To była ulga dla mnie, wiejskiego chłopca, który nie miał nic. Ponieważ „Dragon Ball” nie może być zabawniejszy.

Kiedy dostałem się do college’u, nagle „Dragon Ball” się skończył i poczułem niesamowite poczucie straty, którego nie mogłem zastąpić. Ale jednocześnie dało mi możliwość zrozumienia wielkości mistrza, który go stworzył. I oczywiście chciałem zrobić coś podobnego. Chciałem być jak mój mistrz. Zacząłem podążać jego śladami i pragnąłem zostać mangaką, co sprawiło, że poczucie straty zniknęło. Ponieważ tworzenie komiksów było zabawą. Śledząc Cię, odkryłem nową zabawę. Zawsze byłeś moim przewodnikiem. Podziwiałem cię. Przykro mi, że tak to musi wyglądać, ale chcę Ci wyznać, że byłeś dla mnie wybawicielem i bogiem mangi.

Kiedy się poznaliśmy, byłem tak zdenerwowany, że nie mogłem powiedzieć ani słowa. Mimo to po niezliczonych spotkaniach w komitecie Nagrody Tezuka przezwyciężyłam swoje obawy i odbyliśmy wiele rozmów. Oda i ja na nowo staliśmy się dziećmi za każdym razem, gdy rozmawialiśmy o „Dragon Ballu”. Wydawało się, że rywalizujemy o to, kto będzie największym fanem, i nie zapomniałem, jak na nas patrzyłeś i uśmiechałeś się trochę zawstydzony, kiedy nas zobaczyłeś.

Dzisiaj otrzymałem wiadomość o śmierci mojego mistrza. Mam jeszcze większe poczucie straty niż wtedy, gdy zakończył się „Dragon Ball”. Nie wiem, jak sobie poradzę z tą dziurą w sercu. Teraz nie mogę nawet przeczytać „Dragon Balla”. Wszyscy z niecierpliwością czekali na Twoje dzieło. Chciałbym, żeby istniały kule życzeń z „Dragon Balla”. Może to samolubne, ale jest mi bardzo smutno. Dziękuję, Toriyama, za twoją pracę przez ponad 45 lat. Dziękuję za Twój wysiłek i ciężką pracę. Pozostali członkowie Twojej rodziny są głęboko zranieni. Proszę uważajcie na siebie i odpoczywajcie w spokoju.

To wypowiedzi tylko Ody i Kishimoto, jednak to, co w nich zawarte, powtarzało na swoich kontach społecznościowych wielu twórców. Także dla nich, Toriyama był przewodnikiem, bohaterem, wzorem, który chcieli naśladować. Wielu mangaków przyznało, że gdyby nie Toriyama-sensei i jego „Dragon Ball” zapewne nigdy nie pomyśleliby o tworzeniu własnych mang. Czy to „One Punch Man”, czy to popularne ostatnio „Spy x Family”, albo „Blue Lock”. Czy to „Black Clover”, „Fairy Tail” czy „Slam Dunk”, albo jeszcze inne popularne mangi i anime. Wiele z nich mogłoby w ogóle nie powstać, gdyby Akira Toriyama nie wskazał drogi ich twórcom. W końców był ich pierwszym idolem, zaraził ich miłością do mangi i wskazał, jak wciągający może to być świat. A także zwyczajnie pomógł przetrwać trudne chwile. Bo wielu z tych twórców pisało, że to właśnie Dragon Ball pozwalał im uśmiechać się, cieszyć się szkolnym życiem lub stawało się odskocznią od życiowych problemów. 

Tak, „Dragon Ball” był tak ważny. Dlatego też planowałam kiedyś wstawić o nim i o jego twórcy jakiś wpis. Żałuję jedynie, że okazał się smutnym wpisem. Tym smutniejszym, że mangaka nie dożył premiery serializowanej wersji „Sand Land”, na którą czekał.



„Sand Land” to składająca się z 14 rozdziałów krótka manga, którą w 2000 roku przygotował Akira Toriyama. Zgodnie z zapowiedziami, wkrótce odbędzie się premiera wersji odcinkowej tej ekranizacji. Pierwsze 7 z zaplanowanych 13 odcinków trafi na platformę Disney+ już 20 marca 2024 roku. Pierwsze sześć epizodów to pocięty film kinowy z zeszłego roku. Następnie, co tydzień na platformie Disneya będą ukazywały się nowe oryginalne odcinki (8. epizod pojawi się 27 marca). Niewiele później, bo już w kwietniu, zadebiutuje gra „Sand Land”.

Choć Toriyama-sama nie będzie mógł cieszyć się premierą razem ze swoimi fanami, to jego dzieła na zawsze pozostaną w sercach tych, którzy pokochali jego twórczość. „Dragon Ball” to dla mnie nie tylko pierwsze anime, ale i pierwsza bajka, na której kolejne odcinki czekałam. To pierwsza historia, która wciągnęła mnie na tyle, by oglądać ją przez długi czas. To historia, w której spotkałam moją pierwszą ulubioną kobiecą postać, ale także pierwsza bajka, która sprawiła, że zakochiwałam się w męskich bohaterach – w liczbie mnogiej, bo nie chodzi tylko o Son Goku. Była to też pierwsza historia, która pokazała mi, że dziewczynki nie muszą lubić pięknych księżniczek i księcia na biały koniu. To „Dragon Ball” udowodnił mi, że dziewczynki też mogą oglądać bajki „o biciu się” i uważać je za ciekawe. A potem „Dragon Ball” sprawił, że powstały serie, które nadal czytam lub oglądam. Za to wszystko dziękuję Ci, Toriyama-sama.

Opublikowane przez Kibo No Hoshi

Ohayō! Jestem dziewczyną zakochaną w Japonii, która uwielbia Sailor Moon! Dlatego na moim blogu znajdziesz tylko wpisy o tej tematyce. Uwielbiam Starlights, dlatego niech Cię nie zdziwi, że to oni będą się tu pojawiać. Moje ulubione pary to Usagi&Seiya, Minako&Yaten, Ami&Taiki i oczywiście Haruka&Michiru. Podążam głównie za fabułą anime lat 90' ale nawiązuję również do mangi.

Dodaj komentarz

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij